sobota, 10 sierpnia 2013

Wywiad z Cecylią Malik


2 sierpnia w ramach tegorocznego Zbiornika Kultury miało miejsce odsłonięcie Kapliczki 3#, której autorką tym razem była Cecylia Malik – absolwentka malarstwa na krakowskim ASP, stypendystka Nagrody Prezydenta Miasta Krakowa oraz zażarta działaczka społeczna. Odwołując się do swojej rodowej tożsamości, za pomocą formy na wpół-tradycyjnej artystka pozwoliła sobie na odważny i bezkompromisowy komentarz na temat krakowskiego środowiska artystycznego i politycznego.

Daria Skok: Na wernisażu Kapliczki wspomniałaś, że „ród Malików” związany jest z tradycją szopki krakowskiej. Wiem także, że jesteście tzw. rodziną z tradycjami. Może na początek opowiesz coś o swojej rodzinie i o tym, jaki wpływ miała na Ciebie i twoich bliskich ta tradycja.
Cecylia Malik: Dokładnie, jestem potomkinią rodu Malików – szopkarzy, a tradycję tę zapoczątkował mój pradziadek Walenty Malik, który nie mając latem zatrudnienia zaczął składać modele. Mój dziadek, Włodzimierz Malik, był już profesjonalnym szopkarzem. Jego prace wygrywały konkursy, a aktualnie wchodzą w skład kolekcji wielu muzeów, zobaczyć je można w Muzeum Historycznym Krakowa, ale także w np. w Łodzi. Aktualnie tradycję najszerzej kontynuuje wujek, Stanisław Malik, moja mama oraz siostra Rozalia, ale na pewnym etapie życia każda z moich pięciu sióstr przeżywała epizod z szopkarstwem.
DS: Masz może jakieś ciepłe wspomnienia z dzieciństwa związane z szopką…?
CM: Pamiętam, że dziadek co roku odgrywał w domu jasełka, tylko dla naszej rodziny, z ruchomymi figurami i Kolendami. Wtedy szopka była sztuką…
DS: To rzeczywiście musiało zaszczepić w was miłość do szopkarstwa. Powiedz mi, na ile ważna była dla Ciebie forma tej pracy, która łączy się z Twoją tożsamością rodową, a na ile gorące były tematy, które poruszasz, bo bezpośrednio dotknęły Ciebie oraz Twoich przyjaciół?
CM: Forma tak naprawdę nie jest moją inicjatywą, a była niejako narzucona przez koncept obrany przez tegoroczną edycję Zbiornika Kultury. Kapliczki są przecież bezpośrednią kontynuacją zeszłorocznego projektu Wall Paper, tylko, że w tym roku odwołują się do tych ludowych, rdzennych, trochę zabobonnych tradycji Krakowa – stąd np. czakram czy szopka. Ze względu na moją rodzinę to było oczywiste, że to ja przygotuję Kapliczkę dotyczącą szopki.
Co do tych tematów, to tak, masz rację, znajdziesz tam odwołania do wielu spraw, które jakoś może nie tyle, że mnie bolą, ale po prostu potwornie denerwują. Weźmy np. sprawę Radiofonii. Zespół redakcyjny tworzyło wielu moich przyjaciół, którzy pracowali tam za darmo, dając z siebie wszystko. Nagle okazuje się, że Radiofonia jest zamknięta, a za chwilę wypływa pod szyldem RMFu – najbardziej komercyjnej stacji – i na to wszystko pozwalają rektorzy największych krakowskich uczelni, którzy powinni stać murem za kulturą!
DS: No, właśnie, a jak to jest z tą kulturą… w szopce pojawiają się Galeria Krakowska i MOCAK, przybliżysz nam swój stosunek do tych „instytucji”?
CM: 4 galerie, czyli: GK, MOCAK, H&M i Zara reprezentują obiekty, które w Krakowie mają najsilniejszy aspekt ekonomiczny i są największymi potentatami miejskich dotacji. W Krakowie buduje się budynki, które w rezultacie są puste – nie ma co do nich włożyć, poza sieciówkami odzieżowymi. MOCAK natomiast aktualnie jest finansowym hegemonem wśród krakowskich galerii, które tak jak np. Bunkier Sztuki muszą walczyć o przetrwanie.
DS: Wśród problemów, które poruszasz w szopce pojawiają się także odwołujący się do kwestii Zakrzówka nurkowie. Sprawę z Zakrzówkiem już raz wygrałaś – przy okazji Kolektywu Modraszek, 2 lata temu – jak widzisz problem Zakrzówka dzisiaj…?
CM: Bardzo przykre jest to, że mimo, że w 2011 wygraliśmy z deweloperem, to Zakrzówek nadal nie może być po prostu parkiem wszystkich krakowian, dobrem wspólnym, gdzie można pojechać z dziećmi i się wykąpać. To co teraz tam się dzieje jest nie do pomyślenia, jedyna strzeżona plaża jest ogrodzona, a aktualnie klucz do furtki dorobić sobie można za 100zł.
Miasto ma fundusze na wykup terenów zielonych, myślę więc, że jest to sprawa do wygrania, chociaż na pewno ciągnęła by się latami.
DS: Co musiałoby się stać, aby mniej w Krakowie było skandali takich jak np. nadmieniona Radiofonia, czy Zakrzówek?
CM: Myślę, że po prostu u władz brakuje ludzi z pasją, z WIZJĄ, bo sam Kraków jest pięknym miastem, wartym inwestycji i troski.
DS: Cecylia, wracając do samej szopki, czy wystawiając coś takiego, liczyłaś na jakiś dialog z instytucjami czy władzami, czy to był tylko pozostawiony przez Ciebie komentarz?
CM: To było jedynie nadmienienie mojego stanowiska. Sam pomysł robienia szopki latem jest żartem – mój dziadek mawiał, że śpiewanie kolęd śladem jest grzechem, podobnie chyba z szopką… Dlatego właśnie pozwoliłam sobie na taki mały, sarkastyczny żart.
DS: A nie bałaś się, że tym żartem narazisz się władzom i instytucjom ją dzierżącym?
CM: Hahaha… ja się zawsze narażam, a i tak jestem wykorzystywana przez prezydenta do kreowania pozytywnego wizerunku miasta.
DS: Jesteś osobą głęboko zaangażowaną w problemy społeczno-polityczne miasta i chyba jesteś z natury idealistką… na koniec chciałabym Cię spytać, czy kiedykolwiek po czasie czułaś się rozczarowana jakimś swoim projektem, jakąś inicjatywą?
CM: Nigdy nie czułam rozczarowania. Odzew ludzi, ich poparcie, obecność są czymś cudownym, co mnie – rzeczywiście idealistkę – spełnia. Samo nagłaśnianie takich spraw jak Zakrzówek, Białka czy Radiofonia jest ważne. Jest tylko jedna kwestia, która mnie rozczarowuje i napawa smutkiem. To, że to wszystko trwa 3 minuty, 30 sekund na facebooku. Tak jak w przypadku Radiofonii – skandal wybucha na chwilę, a jutro już nie ma znaczenia, bo w przygotowaniu jest już kolejny….


autorka wywiadu: Daria Skok



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz