Tekst możesz również POBRAĆ!
--------------------------------------
Kuba Woynarowski
Ha-ha
Wystawa w Zbiorniku Kultury
Czas trwania: od 11 do 22.08.2012
Wernisaż 10.08 o godz. 21.00
Miejsce: Galeria Dolna Bunkra Sztuki, pl. Szczepański 3a
Kuratorka: Aneta Rostkowska
Prata rident. / Łąki się śmieją.
Emanuele Tesauro, Luneta Arystotelesowska, Turyn 1654
aha
(ang. ha-ha) - ukryta granica ogrodu w formie głębokiego rowu, fosy,
kanału lub uskoku tarasowego na stoku, uniemożliwiające jej
przekroczenie, a nie przesłaniająca widoku na okolicę; sporadycznie
występuje w ogrodach barokowych, stosowana głównie w parkach
krajobrazowych XVIII i XIX wieku.
Słownik terminologiczny sztuk pięknych, Warszawa 2006.
Kanał
orkiestry umożliwia iluzję sceniczną pod warunkiem, że go nie widać.
Podobnie ha-ha jest punktem ukrytym, z którego dyryguje się angielskim
ogrodem.
Niczym francuskie aha, angielskie ha-ha nie tylko
wyznacza formalny podział między ogrodem a naturą, ale i ograniczenie
nieodłączne od wszelkiego ogrodu. Oba ogrody dzieli jednak znaczna
różnica.
Ograniczeniem ogrodu francuskiego jest sam ogród: w
końcowym efekcie forma, której przeznaczeniem było sprawiać przyjemność,
budzi poczucie zdławienia. W daremnej próbie wymknięcia się owej
strukturalnej niedorzeczności ogrodu, dzięki aha stwarza się prześwit z
widokiem na nietkniętą naturę bądź sugestię nieograniczonej kultury.
Natomiast w krajobrazie angielskim właściwa ogrodowi głupota sama staje
się źródłem estetycznej przyjemności. Ogród zmienia się z zamknietego
murami terenu w nieodróżnialny od natury park, który kręci się wokół
ha-ha: słowem, ograniczenie staje się osią. Opresyjna forma przekształca
się w siłę napędową.
Matthijs van Boxsel, Encyklopedia głupoty, Warszawa 2004.
Punktem
wyjścia dla wystawy Kuby Woynarowskiego w Bunkrze Sztuki jest
europejska technika ogrodnicza o nazwie aha (ang./franc. ha-ha),
polegająca na odgraniczeniu ogrodu od otoczenia za pomocą rowu o
płynnej, miękko zaznaczonej, linii. Technika ta pozwala na optyczne
powiązanie ogrodu z okalającą go przestrzenią: skutkuje to brakiem
elementu przesłaniającego widok na okolicę, przez co ogród zdaje się nie
posiadać granic. Aha czy ha-ha jest więc rodzajem precyzyjnie
skonstruowanego niewidocznego muru, narzędziem produkcji iluzji, która
zostaje zdemaskowana w momencie bliższego doń podejścia. Nazwa tej
techniki nawiązuje zresztą do okrzyku zaskoczenia i rozczarowania, jaki
wydaje osoba spacerująca po ogrodzie i natykająca się na ów rów:
(h)a-ha!.
Ten z pozoru niewinny i skromny (choć poparty
naukową wiedzą na temat funkcjonowania ludzkiej percepcji) ogrodniczy
trik nabiera poważniejszego znaczenia, gdy uświadomimy sobie funkcję,
jakie pełni ogród w szeroko rozumianej kulturze. Uprawianie ogrodu –
jako aktywność wykorzystująca naturalne, żywe, materiały – nigdy nie
jest prostym aranżowaniem przestrzeni, lecz pokazuje stosunek człowieka
do natury i świata w ogóle. Ogród obrazuje relację między człowiekiem a
naturą, miejsce człowieka we wszechświecie, tak jak jest ono rozumiane w
danej epoce i kulturze. Ogrodnictwo jest w tym ujęciu rodzajem
praktycznego, cielesnego filozofowania, a ogród – wielozmysłową
przestrzenną strukturą, swoistym diagramem, czy Gesamtkunstwerk, w
którym ukryto (albo raczej, które uosabia) istotne przekonania na temat
świata. Innymi słowy – ogród jest reprezentacją, wyobrażeniem świata
takiego, jakim go postrzegamy.
Różne typy ogrodów –
francuski, angielski, japoński, czy chiński – pokazują różne obrazy
rzeczywistości. Ogród francuski to piękna, uporządkowana, totalitarna
wręcz, struktura, w której natura zostaje zamknięta w szereg
geometrycznych form. Ogród angielski z kolei to wzniosła dzikość i
nieokiełznanie – doskonale wykoncypowane i zasymulowane, w czym
upodabnia się on do swego francuskiego odpowiednika. W obu przypadkach
mamy do czynienia z przemyślaną aranżacją, rodzajem ułożenia,
przestrzennego skonceptualizowania, czy zdiagramatyzowania
rzeczywistości. Innymi słowy, oba ogrody są skutkiem przetworzenia
nieskończonej i nieokreślonej bezładnej materii wrażeń w posiadające już
granice, w zasadniczych momentach dookreślone “coś” - czyli ogród
właśnie.
Idealna reprezentacja powinna ukazywać
rzeczywistość taką, jaka jest ona w swej istocie - odsłaniać ją w pełni.
Powinna być absolutnie transparentna – prowadzić do prawdy niczego nie
zasłaniając, umożliwiając bezpośrednie z nią obcowanie. Idealna
reprezentacja paradoksalnie neguje zatem samą siebie, swą własną
substancjalność i materialność. I tu właśnie przydaje się technika
ha-ha: poprzez umożliwiane przez nią stopienie ogrodu z jego zewnętrzem,
ukrywa ona fakt istnienia świata poza ogrodem. Ogród zdaje się nie
posiadać granic, staje się jedyną dostępną rzeczywistością, ukrywając
to, że tak naprawdę jest jedynie formą reprezentacji, która może być
błędna. Jego zamknięta, mniej lub bardziej zdyscyplinowana, forma dzięki
równie zdyscyplinowanej i naukowej technice ha-ha zdaje się uchwytywać
nieskończony wszechświat. Praktyka i teoria łączą się w jednej
przestrzeni.
Niestety, w momencie zbliżenia się do rowu
czar pryska, a to co pozostaje to wyłącznie, przyznajmy nieco głupio
brzmiące (ewentualnie możemy ratować się Duchampowską ironią), ha-ha!
albo aha!. Materialność reprezentacji, jej ograniczony charakter,
bezlitośnie i nieuchronnie (wszak ha-ha JUŻ tam było, istniało zanim do
niego dotarliśmy) ujawnia się. Zasłona iluzji zostaje rozdarta ukazując
naszym oczom to, co nie udało się poznawczo opanować (“o(d)grodzić
czyniąc elementem ogrodu” - ach te bezmyślne owce w filmie Greenewaya
bezwstydnie wdzierające się na plan rysownika i filmu!), aż do momentu,
gdy natkniemy się na kolejne ha-ha i znowu zorientujemy się, że to, co
uznawaliśmy za „właściwą” rzeczywistość jest fikcją.
Wyznaczenie
struktury ha-ha okazuje się być rozpaczliwą, choć sprytną i godną
podziwu, próbą poradzenia sobie ze swoimi ułomnościami przez
ogrodnika-filozofa, jak i jego towarzyszek i towarzyszy. Trzeba przy tym
zauważyć, że ha-ha jest egalitarne, nie oszczędza nikogo – ani króla
ani wieśniaka (podobno angielska i francuska nazwa biorą się z reakcji
tychże osób na efekty zastosowania tej techniki). Pozornie
niefilozoficzna technika ogrodnicza staje się w ten sposób metaforą
ludzkich ograniczeń poznawczych, doskonałą egzemplifikacją daremnych
prób zamknięcia nieograniczonej materii bodźców w jakiejkolwiek możliwej
do ogarnięcia zamkniętej formie. Dążenie to obserwować możemy w różnych
wytworach kultury – zarówno w tej dawnej jak i współczesnej, popularnej
i wysokiej, realistycznej i abstrakcyjnej. Siatka perspektywiczna,
krata Mondriana, czarny kwadrat Fludda (przedstawiający bezkresną
pramaterię, z której powstał wszechświat, wzdłuż boków którego rozciąga
się napis et sic in infinitum – i tak w nieskończoność), forma monolitu,
kubizujące rzeźby z XVI wieku, kryształ – wszystkie te twory to próby
uchwycenia owej suponowanej pramaterii o być może boskim pochodzeniu.
Ich abstrakcyjna forma z jednej strony daje wrażenie porządku, z drugiej
jednak – ewokuje coś w rodzaju pustki możliwej do wypełnienia różnymi,
choć niedowolnymi, bo wyznaczanymi przez zarysowane kontury,
znaczeniami. Podobnie ekspozycja Ha-ha zachęca do podążania różnymi
ukrytymi w niej wątkami, niczym prawdziwy barokowy ogród prezentując
domknięty, konsekwentnie urządzony i uporządkowany świat. Oby na obecne w
nim ha-ha nie natknęli się Państwo zbyt szybko.
Aneta Rostkowska
Zapraszamy na rozmowę na temat wystawy w towarzystwie artysty i kuratorki w dn. 22.08 o godz. 17.00.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz