poniedziałek, 13 sierpnia 2012

Kuba Woynarowski, Ha-ha, tekst kuratorski

Tekst możesz również POBRAĆ!
--------------------------------------
Kuba Woynarowski

Ha-ha

Wystawa w Zbiorniku Kultury

Czas trwania: od 11 do 22.08.2012
Wernisaż 10.08 o godz. 21.00
Miejsce: Galeria Dolna Bunkra Sztuki, pl. Szczepański 3a
Kuratorka: Aneta Rostkowska

Prata rident. / Łąki się śmieją.
Emanuele Tesauro, Luneta Arystotelesowska, Turyn 1654

aha (ang. ha-ha) - ukryta granica ogrodu w formie głębokiego rowu, fosy, kanału lub uskoku tarasowego na stoku, uniemożliwiające jej przekroczenie, a nie przesłaniająca widoku na okolicę; sporadycznie występuje w ogrodach barokowych, stosowana głównie w parkach krajobrazowych XVIII i XIX wieku.
Słownik terminologiczny sztuk pięknych, Warszawa 2006.

Kanał orkiestry umożliwia iluzję sceniczną pod warunkiem, że go nie widać. Podobnie ha-ha jest punktem ukrytym, z którego dyryguje się angielskim ogrodem.
Niczym francuskie aha, angielskie ha-ha nie tylko wyznacza formalny podział między ogrodem a naturą, ale i ograniczenie nieodłączne od wszelkiego ogrodu. Oba ogrody dzieli jednak znaczna różnica.
Ograniczeniem ogrodu francuskiego jest sam ogród: w końcowym efekcie forma, której przeznaczeniem było sprawiać przyjemność, budzi poczucie zdławienia. W daremnej próbie wymknięcia się owej strukturalnej niedorzeczności ogrodu, dzięki aha stwarza się prześwit z widokiem na nietkniętą naturę bądź sugestię nieograniczonej kultury. Natomiast w krajobrazie angielskim właściwa ogrodowi głupota sama staje się źródłem estetycznej przyjemności. Ogród zmienia się z zamknietego murami terenu w nieodróżnialny od natury park, który kręci się wokół ha-ha: słowem, ograniczenie staje się osią. Opresyjna forma przekształca się w siłę napędową.
Matthijs van Boxsel, Encyklopedia głupoty, Warszawa 2004.

Punktem wyjścia dla wystawy Kuby Woynarowskiego w Bunkrze Sztuki jest europejska technika ogrodnicza o nazwie aha (ang./franc. ha-ha), polegająca na odgraniczeniu ogrodu od otoczenia za pomocą rowu o płynnej, miękko zaznaczonej, linii. Technika ta pozwala na optyczne powiązanie ogrodu z okalającą go przestrzenią: skutkuje to brakiem elementu przesłaniającego widok na okolicę, przez co ogród zdaje się nie posiadać granic. Aha czy ha-ha jest więc rodzajem precyzyjnie skonstruowanego niewidocznego muru, narzędziem produkcji iluzji, która zostaje zdemaskowana w momencie bliższego doń podejścia. Nazwa tej techniki nawiązuje zresztą do okrzyku zaskoczenia i rozczarowania, jaki wydaje osoba spacerująca po ogrodzie i natykająca się na ów rów: (h)a-ha!.

Ten z pozoru niewinny i skromny (choć poparty naukową wiedzą na temat funkcjonowania ludzkiej percepcji) ogrodniczy trik nabiera poważniejszego znaczenia, gdy uświadomimy sobie funkcję, jakie pełni ogród w szeroko rozumianej kulturze. Uprawianie ogrodu – jako aktywność wykorzystująca naturalne, żywe, materiały – nigdy nie jest prostym aranżowaniem przestrzeni, lecz pokazuje stosunek człowieka do natury i świata w ogóle. Ogród obrazuje relację między człowiekiem a naturą, miejsce człowieka we wszechświecie, tak jak jest ono rozumiane w danej epoce i kulturze. Ogrodnictwo jest w tym ujęciu rodzajem praktycznego, cielesnego filozofowania, a ogród – wielozmysłową przestrzenną strukturą, swoistym diagramem, czy Gesamtkunstwerk, w którym ukryto (albo raczej, które uosabia) istotne przekonania na temat świata. Innymi słowy – ogród jest reprezentacją, wyobrażeniem świata takiego, jakim go postrzegamy.

Różne typy ogrodów – francuski, angielski, japoński, czy chiński – pokazują różne obrazy rzeczywistości. Ogród francuski to piękna, uporządkowana, totalitarna wręcz, struktura, w której natura zostaje zamknięta w szereg geometrycznych form. Ogród angielski z kolei to wzniosła dzikość i nieokiełznanie – doskonale wykoncypowane i zasymulowane, w czym upodabnia się on do swego francuskiego odpowiednika. W obu przypadkach mamy do czynienia z przemyślaną aranżacją, rodzajem ułożenia, przestrzennego skonceptualizowania, czy zdiagramatyzowania rzeczywistości. Innymi słowy, oba ogrody są skutkiem przetworzenia nieskończonej i nieokreślonej bezładnej materii wrażeń w posiadające już granice, w zasadniczych momentach dookreślone “coś” - czyli ogród właśnie.

Idealna reprezentacja powinna ukazywać rzeczywistość taką, jaka jest ona w swej istocie - odsłaniać ją w pełni. Powinna być absolutnie transparentna – prowadzić do prawdy niczego nie zasłaniając, umożliwiając bezpośrednie z nią obcowanie. Idealna reprezentacja paradoksalnie neguje zatem samą siebie, swą własną substancjalność i materialność. I tu właśnie przydaje się technika ha-ha: poprzez umożliwiane przez nią stopienie ogrodu z jego zewnętrzem, ukrywa ona fakt istnienia świata poza ogrodem. Ogród zdaje się nie posiadać granic, staje się jedyną dostępną rzeczywistością, ukrywając to, że tak naprawdę jest jedynie formą reprezentacji, która może być błędna. Jego zamknięta, mniej lub bardziej zdyscyplinowana, forma dzięki równie zdyscyplinowanej i naukowej technice ha-ha zdaje się uchwytywać nieskończony wszechświat. Praktyka i teoria łączą się w jednej przestrzeni.

Niestety, w momencie zbliżenia się do rowu czar pryska, a to co pozostaje to wyłącznie, przyznajmy nieco głupio brzmiące (ewentualnie możemy ratować się Duchampowską ironią), ha-ha! albo aha!. Materialność reprezentacji, jej ograniczony charakter, bezlitośnie i nieuchronnie (wszak ha-ha JUŻ tam było, istniało zanim do niego dotarliśmy) ujawnia się. Zasłona iluzji zostaje rozdarta ukazując naszym oczom to, co nie udało się poznawczo opanować (“o(d)grodzić czyniąc elementem ogrodu” - ach te bezmyślne owce w filmie Greenewaya bezwstydnie wdzierające się na plan rysownika i filmu!), aż do momentu, gdy natkniemy się na kolejne ha-ha i znowu zorientujemy się, że to, co uznawaliśmy za „właściwą” rzeczywistość jest fikcją.

Wyznaczenie struktury ha-ha okazuje się być rozpaczliwą, choć sprytną i godną podziwu, próbą poradzenia sobie ze swoimi ułomnościami przez ogrodnika-filozofa, jak i jego towarzyszek i towarzyszy. Trzeba przy tym zauważyć, że ha-ha jest egalitarne, nie oszczędza nikogo – ani króla ani wieśniaka (podobno angielska i francuska nazwa biorą się z reakcji tychże osób na efekty zastosowania tej techniki). Pozornie niefilozoficzna technika ogrodnicza staje się w ten sposób metaforą ludzkich ograniczeń poznawczych, doskonałą egzemplifikacją daremnych prób zamknięcia nieograniczonej materii bodźców w jakiejkolwiek możliwej do ogarnięcia zamkniętej formie. Dążenie to obserwować możemy w różnych wytworach kultury – zarówno w tej dawnej jak i współczesnej, popularnej i wysokiej, realistycznej i abstrakcyjnej. Siatka perspektywiczna, krata Mondriana, czarny kwadrat Fludda (przedstawiający bezkresną pramaterię, z której powstał wszechświat, wzdłuż boków którego rozciąga się napis et sic in infinitum – i tak w nieskończoność), forma monolitu, kubizujące rzeźby z XVI wieku, kryształ – wszystkie te twory to próby uchwycenia owej suponowanej pramaterii o być może boskim pochodzeniu. Ich abstrakcyjna forma z jednej strony daje wrażenie porządku, z drugiej jednak – ewokuje coś w rodzaju pustki możliwej do wypełnienia różnymi, choć niedowolnymi, bo wyznaczanymi przez zarysowane kontury, znaczeniami. Podobnie ekspozycja Ha-ha zachęca do podążania różnymi ukrytymi w niej wątkami, niczym prawdziwy barokowy ogród prezentując domknięty, konsekwentnie urządzony i uporządkowany świat. Oby na obecne w nim ha-ha nie natknęli się Państwo zbyt szybko.

 Aneta Rostkowska

Zapraszamy na rozmowę na temat wystawy w towarzystwie artysty i kuratorki w dn. 22.08 o godz. 17.00.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz