poniedziałek, 11 kwietnia 2011

Różowe i czarne

„Więc dobrze, Mario, uważam ten naród za namiętny i lekkomyślny. Uważam, że Polacy czyniąwszystko z fantazji, nie z rozsądku. Ich entuzjazm jest porywczy, hałaśliwy, chwilowy, ale nie umiejąnim kierować i utrwalić go. Czyż nie jest to pani portret, piękna Polko?”

Napoleon do Marii Walewskiej


Cóż obchodzić nas może kobieta zmarła prawie dwieście lat temu, o której życiu wiemywszystko i nic? Kobieta, która być może namiętnie kochała Napoleona i która byćmoże wcale go nie kochała. Kobieta, którą być może kochał Napoleon, być możewcale nie kochał i jedynie mechanicznie podpisywał miłosne i nierzadko pikantnelisty kreślone do pięknej Polki ręką anonimowego dzisiaj kancelisty. Być może byłamatką dziecka swego męża, szambelana Walewskiego, być może nie. Być może tenstarszy od niej o pół wieku idiota, ten Polak-Sarmata, który znalazł się przypadkiemna progu życia nowoczesnego, z którego nic nie był w stanie zrozumieć, prowincjuszi nieudacznik, dał jej przyzwolenie. Być może wcale nie, być może chociaż jowialny,był uroczy, obyty i światowy, być może Paryż, być może Rzym…

Cóż obchodzić może nas życie Marii Walewskiej, które jest proste jak biblijnaprzypowieść, a jednocześnie dzięki retoryczno-kaznodziejskim chwytom różnychjego opowiadaczy (Savant, Masson, Gąsiorowski, Brandys), nabiera polorusentymentalnego kiczu literatury kuchennej, ojczyźnianej gadaniny o powinnościachi poświęceniu, lub onanistycznej orgii pisarza-impotenta. Wszystko w nim, jak tow przypowieści bywa, zależy od właściwego odczytania znaku. Jest tak chociażbyz domniemanym spotkaniem Pani Walewskiej z Tadeuszem Kościuszką. Wiemy jedynie, że zerwał z jej piersi biało-czerwoną kokardę. Według jednych przycisnął tenfetysz do swych ust, według drugich, z afektem cisnął kokardę na ziemie. Być może obie wersje to tylko zła literatura, sporo jednak mówią o polskości jako (łóżkowej)sytuacji.

To, czy Pani Walewska oddawała się za miliony i czy zawsze z imieniem Polski na ustachprzeżywała la petite mort z duchem świata na koniu lub z jego koniem zgoła, niepowinno nas wcale interesować. O wiele bardziej interesująca wydaje się owa biało-czerwona kokarda jako miejsce, w którym splatają się historia, polityka i seks. Zbiało-czerwonej kokardy zerwanej z biustu pani Walewskiej ręką bohatera, przemawiaczarno-biała polityka historyczna, która nie umie poradzić sobie z biustem nienależącym ani do Matki-Polki, ani dziewicy-bohatera.

Dlatego też kokarda Pani Walewskiej, jej biust i ona sama wyzwalają od utartychschematów ojczyźnianych. Pani Walewska to erotyka, którą należy przeciwstawićpolityce, to erotyka historyczna, którą zastąpić można historyczną politykę, to wkońcu erotyzm kontra patriotyzm, synczyzna versus ojczyzna. Pani Walewska obezwładniona trwogą, kiedy pada sztywna do nóg Napoleona-kochankaszepcze tę swoją deklarację polityczno-erotyczną: „Czyż nie jesteśmy wszyscysierotami? Kiedy pan nas wskrzesi, będę zawsze nosić kolor różowy”.

Wojciech Szymański

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz